"Miał w życiu marzenie, zostać kimś- opowiada Paulo Cardoso - pragnął zostać profesjonalnym piłkarzem i pragnął tego ze wszystkich sił".
Nigdy nie wsiadał na pokład samolotu. Nigdy nie opuszczał swojej wyspy. Nigdy nie stawił czoła tak trudnemu wyzwaniu. Jest zdenerwowany i w nocy poprzedzającej wyjazd nie śpi najlepiej...
Chłopiec wie, że jest dobrym piłkarzem i będzie potrafił przekonać do siebie szkoleniowców klubu. Ale ma tylko 12 lat, i kiedy zjawia się na boisku treningowym szkółki Sportingu towarzyszą mu ogromne emocje. Trenerzy Paulo Cardoso i Osvaldo Silva oglądają kandydata. Ronaldo wyglądem fizycznym nie imponuje - jest chłopcem małym i chudym - jednak kiedy rozpoczyna się gra, wszystko ulega zmianie. Dociera do niego piłka i dziecko z Quinta do Falcao radzi sobie z dwoma, trzema przeciwnikami naraz. Chwilę później powtórka: kolejne dryblingi, kolejny sprint z piłą przy nodze.
"To co wywarło na mnie największe wrażenie - opowiada Aurelio Pereira, dyrektor szkółki - poza jego talentem, poza faktem, że piłka była przedłużeniem jego ciała, poza tym, że grał dobrze obiema nogami, że grał dobrze głową, to była determinacja, która wyzierałą z jego osobowości. Jego odwaga na boisku. Z punktu widzenia psychologicznego wydawał się niezniszczalny. Niczego się nie bał, nawet zawodników większych od siebie. Miał dar do bycia liderem, który posiadają tylko wielcy. Był wyjątkowy. Tak bardoz, że koledzy po powrocie do szatni szukali go, aby zawrzeć przyjaźń. Słowem miał wszystko. Mógł być tylko lepszy.".
W "Karcie identyfikacyjnej piłkarza", którą 17 kwietnia 1997 roku podpisują Paulo Cardoso i Osvaldo Silva, można przeczytać: "Zawodnik o ponadprzeciętnym talencie i bardzo rozwinięty technicznie. Trzeba wyróżnić jego umiejętności dryblowania w ruchu i w miejscu". Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro przeszedł testy, może być piłkarzem Sportingu Lizbona. Jednak wcześniej trzeba dojść do porozumienia z Nacionalem Madera. Teraz dyrektorzy muszą załatwić sprawę transferu. Nacional ma w Sportingu dług wynoszący 22.5 tys. euro za Franco, młodego piłkarza, który ze Sportingu przeszedł do Nacionalu. Wydaje się, że transferem Cristiano uda się pokryć tę należność. Ale 22.5 tys. euro to zbyt wygórowana kwota. "Coś absolutnie niespotykanego - mówi był zarządca klubu, Simoes de Almeida. - Sporting nigdy wcześniej nie zapłacił podobnej sumy za juniora!".
W ostatnim tygodniu sierpnia Cristiano Ronaldo opuszcza Maderę, żeby dołączyć do szkółki Sportingu. To bardzo ciężka chwila dla 12-latka. Nie zapomniał tamtego smutnego dnia, kiedy żegnał się z rodziną. "Moje siostry i mama płakały. Ja też. Kiedy samolot startował, na wspomnienie o płaczącej z mego powodu rodzinie też zacząłem płakać".
"Było bardzo ciężko - wspomina Cristiano. - Na poziomie sportowym był to najtrudniejszy czas w moim życiu". Niemożliwe wydaje mu się przystosowanie do ludzi, do życia w rezydencji, do zasad, do stresu panującego w wielkim mieście. Wszystko jest odmienne, skomplikowane."
Pierwszy rok to dla niego prawdziwa droga krzyżowa. Jednak krok po kroku zaczyna się adoptować. "W trudnych chwilach - wyjaśni wiele lat później CR7 - człowiek uczy się wielu rzeczy o sobie samym, trzeba być silnym i wiedzieć, czego się chce".
O pierwszej w nocy znajdują go w siłowni podnoszącego bez pozwolenia ciężary. W pokoju robi brzuszki i pompki, trenujez ciężarkami na kostkach, żeby się wzmocnić i poprawić drybling. Kiedy jego koledzy idą po treningu pod prysznic, on zostaje na boisku, ćwiczy wolne bezpośrednie, ustawiając sobie sztuczny mur. Na każdym obiedzie zjada dwa talerze zupy bo powiedziano mu, że gra dobrze, ale jest za chudy.
W niedziele jest chłopcem do podawania piłek w meczach domowych Sportingu. Może przebywać obok wielkich postaci klubu, poczuć emocje panujące na boisku i zarobić pięć euro.
Jego pierwsza wypłata w Sportingu wynosi 10 conto miesięcznie, jakieś 50 euro. Wydaje je na książki, zeszyty, plecak, ubrania i codzienne wydatki. Bardzo szybko musi stać się dorosłym. Wymaga się tego w rezydencji, gdzie musi być odpowiedzialny we wszystkim i za wszystko; odpowiedzialnym za pracę, której dzieci normalnie nie wykonują: zanosić ubrania do pralni, a potem je prasować. Obliguje go do tego fakt, że uczy się na zawodowego piłkarza, a także problemy rodzinne.. Mając 14 lat Cristiano wie,że jego ojciec Dinis jest nałogowym alkoholikiem, a brat Hugo - uzależniony od narkotyków. To coś, co go przeraża, ale również nie pozwala mu się poddać. Starszy brat trafi do kliniki w Lizbonie i po kilku nawrotach wyjdzie z tunelu. Ale jego ojciec nie...
Cristiano to lider na boisku i poza nim. W filmie dokumentalnym "Planeta Ronaldo", wyemitowanym przez portugalską stację Sic, Pontes opowiada, jak kiedyś na jednej z ulic Lizbony Ronaldo i jego trzej koledzy zostali napadnięci przez jakąś szajkę. I oto on, najmłodszy, jako jedyny nie rzucił się do ucieczki, tylko walczył. aby ocalić niewielkie pieniądze, które mieli w portfelach. Opryszki odeszli, nie zabierając niczego.
Laszlo Boloni - węgierski trener który nie wahał się postawić zdecydowanie na CR
Akademia daje swoim piłkarzom bardzo jasne wytyczne i kontroluje, krok po kroku, dzięki grupie lekarzy, wzrost fizyczny. U Ronaldo na przykład przeprowadzono badanie gęstości kości, aby sprawdzić ile bedzie mierzy, gdy dorośnie. Pod tym względem wszystko wygląda dobrze, chłopiec przekroczy 185 cm. Ale w wieku 15 lat wykrywają u niego poważny problem. "Klub poinformował nas, że jego serce w czasie odpoczynku bije zbyt szybko - przyznałą matka Cristiano w "The Sun". - Musiałam podpisać mnóstwo dokumentów, żeby został przyjęty do szpitala i by przeprowadzono mu badania. Ostatecznie podjęto decyzję o operacji. Użyli laseru, aby naprawić uszkodzoną strefę i po kilku dniach odpoczynku Cristiano był już w domu. Zanim dowiedziałam się co mu dolega, bałam się bardzo, że będzie musiał przestać grać w piłkę". Chodziło o wadę wrodzoną, która sprawiała, że puls podnosił się powyżej normalnego, ale bez żadnego zagrożenia dla uprawiania sportu na wysokim poziomie. "Po kilku dniach od zabiegu - opowiadała jego matka - już trenował z kolegami i nawet biegał jeszcze szybciej niż wcześniej".
Ronaldo biega szybko i równie szybko przechodzi przez kolejne kategorie wiekowe. W wieku 16 lat jest bez wątpienia wyróżniającym się zawodnikiem w Akademii Sportingu. Jest jedynym piłkarzem w historii klubu, który w jednym sezonie grał w drużynie do lat 16, do lat 17, do lat 18, w drużynie B i pierwszym zespole. W sierpniu 2001 roku podpisał pierwszy profesjonalny kontrakt. Cztery lata, 2 tysiące euro miesięcznie i klauzula odejścia wynosząca 20 milionów euro. Z rezydencji przeprowadza się do hostelu w pobliżu placu Marques de Pombal, w samym sercu Lizbony, do chwili aż wybierze mieszkanie do wynajęcia, w którym coraz częściej będzie mogła odwiedzać go rodzina.
W sierpniu 2001 roku pierwszą drużynę Sportingu objął nowy trener: Laszlo Boloni, Rumun węgierskiego pochodzenia, wspaniały pomocnik Steauy Bukareszt - klubu, z którym w 1986 roku wygrał Puchar Europy. Przez osiem lat zajmował ławkę trenerską AS Nancy, a później, po krótkiej przygodzie w roli selekcjonera reprezentacji Rumunii, przyjął propozycję Sportingu. W pierwszym sezonie zdobywa mistrzostwo Portugalii oraz Puchar Portugalii i zwraca uwagę na młodych, jak Cristiano, Quaresma i Hugo Viana. Chce od razu włączyć Ronaldo do pierwszego zespołu i nawet od czasu do czasu CR7 trenuje ze starszymi kolegami. Jednak raporty medyczne odradzają, na razie, skok do najwyższej klasy rozgrywkowej chłopca z Madery, który cały czas jeszcze rośnie. Brakuje jednak niewiele, by nadszedł dzień debiutu...
CR7 w Sportingu gole z lat 2001 - 2003
Fragmenty z książki "Ronaldo Obsesja Doskonałości"
"Chłopaków, z którymi gram, uważam za przyjaciół, ponieważ przebywamy ze sobą codziennie. To moja druga rodzina, z nimi spędzam najwięcej czasu, gdy jestem poza domem."
Madera to archipelag na Atlantyku, 860 kilometrów od Lizbony. W jego skład wchodzą dwie zamieszkałe wyspy, Madera i Porto Santo, oraz trzy mniejsze, bezludne. Madera, ogród Atlantyku, jak podają przewodniki turystyczne, jest wulkaniczną skałą długą na 57 kilometrów i szeroką na 22, zdominowaną przez masywy górskie, z których najwyższy szczyt to 1862-metrowy Pico Ruivo. Stolicą, ze 110 tysiącami mieszkańców, jest Funchal. I to właśnie tutaj, w szpitalu Cruz de Carvalho, we wtorek, 5 lutego 1985 roku o godzinie 10.20 rano, urodził się Cristiano: 4 kilogramy i 52 centymetry. Czwarte dziecko Marii Dolores dos Santos i Jose Dinisa Aveiro, po Hugo, Elmie i Catii. Była to niespodziewana ciąża, dziewięć lat po narodzinach Catii, i niespodziewane dziecko, któremu należało poszukać imienia.
"Moja siostra, która pracowała w sierocińcu, powiedziała, że jeśli będzie chłopiec, mogłabym nazwać go Cristiano. Uznałam to za dobry pomysł - opowiada jego matka Dolores. - Mnie i mężowi podobało się imię Ronaldo, jak prezydent Stanów Zjednoczonych (Ronald Reagan). Siostra wybrała Cristiano, a my Ronaldo."
Chrzest Cristiano dos Santosa Aveiro odbywa się w kościele w Santo Antonio. I - zrządzeniem losu - naznaczony jest przez futbol. Jose Dinis, ojciec dziecka, w wolnym czasie pomaga, jako utillero w Clube Futebol Andorinha z Santo Antonio. W ten sposób na ojca chrzestnego swego nowo narodzonego syna wybiera Fernao Barrosa Sousę, kapitana drużyny.
Rysunek przedstawia małego Cristiano
Pierwsze zdjęcia z rodzinnego albumu pokazują Cristiano jako niemowlaka z wielkimi, uważnymi oczami, ubranego w biało-niebieski komplecik, białe buciki, złote bransoletki na obu nadgarstkach, złoty pierścionek na palcu, a na szyi długi łańcuszek z krzyżykiem. W miarę upływu czasu widać, jak włosy zmieniają się w burzę loków, w "ślimaki", jak mówią Portugalczycy, a uśmiech pokazuje pierwsze otwory po mleczakach.
Życie rodziny Aveiro nie było łatwe, podobnie jak wszystkich sąsiadów z dzielnicy, dalekiej od luksusowych hoteli z wybrzeża wyspy. Dom jest za mały dla czwórki dzieci, a za każdym razem gdy jest burza wszędzie przecieka. Dolores musi prosić o cement i cegły w urzędzie miasta, żeby go naprawić. Jednak Cristiano opowiada dziś, że w tamtym czasie miał szczęśliwe dzieciństwo. W wieku dwóch czy trzech lat, przed domem albo przy Caminho do Lombinho, zaczyna poznawać swoją najlepszą przyjaciółkę - piłkę.
"Na święta Bożego Narodzenia podarowałem mu zdalnie sterowany samochodzik, myśląc, że mu się spodoba, ale nie - opowiada Fernao Sousa - on wolał piłkę. Spał z piłką. Nigdy się z nią nie rozstawał. Zawsze pod pachą, zawsze z piłką, tu i tam."
Cristiano nie był wybitnym uczniem. Nie jest zły, ale nie jest też kujonem. Dostaje promocje z klasy do klasy. Maria dos Santos, jedna z jego nauczycielek w tamtym czasie, zapamiętała swego ucznia jako "dobrze się zachowującego, radosnego i dobrego kolegę". O pasji chłopca mówi: "Od dnia, w którym przekroczył próg szkoły widać było, że futbol to jego ulubiony sport. Brał udział w zajęciach, uczył się piosenek i robił inne rzeczy, ale lubił mieć czas dla siebie, czas na futbol. "Zawsze grałem w piłkę z przyjaciółmi, to lubiłem robić najbardziej, to był mój sposób na spędzanie czasu", przyznaje Cristiano kilka lat później. Gra na ulicy, bo w pobliżu domu nie ma żadnego boiska. Po ulicy Quinta do Falcao przejeżdżają autobusy, samochody i motory, a zatem co chwilę trzeba zabierać kamienie, które wyznaczają bramki i zaczekać, aż ustanie ruch, żeby wznowić mecz. Są to ciężkie starcia jednym domem a drugim, między paczkami przyjaciół. To nigdy niekończące się mecze. Problem pojawia się wtedy, gdy piłka wpada do ogródka sąsiadów, jak do tego należącego do pana Agostinho, któy zawsze grozi chłopcom, że przebije piłkę i pójdzie do Dolores na skargę.
Przygodę w świecie futbolu Cristiano rozpoczął mając sześć lat. Nuno, jego kuzyn, gra w klubie Andorinha. Dzieciak wiele razy chodzi na ich boisko w towarzystwie ojca. Są nierozłączni. Nuno zaprasza go, by popatrzył, jak gra. Pyta, czy chciałby dołączyć do jakiejś drużyny. Cristiano zaczyna trenować i decyduje się zostać. Dolores i Dinis są zadowoleni z decyzji syna. Oboje zawsze lubili futbol. Benfica jest ulubioną drużyną ojca i starszego brata Hugo. Matka uwielbia Luisa Figo i Sporting Lizbona.
Pierwsza piłkarska legitymacja Cristiano
W sezonie 1994/95, w wieku dziewięciu lat, Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro dostaje swoją pierwszą legitymację sportową od Associacao de Futebol do Funchal p numerze 17 182. Wkłada błękitną koszulkę Andorinhi...
Andorinha - pierwsze początki CR7.
Francisco Afonso, nauczyciel ze szkoły podstawowej, którego uczennicą była Catia, poświęcił 25 lat dziecięcemu futbolowi na Maderze. Był pierwszym trenerem Ronaldo. Nigdy nie zapomniał chwili, gdy zobaczył go na boisku Andorinhi. "Piłka dla Cristiano - mówi - to był chleb powszedni. Był szybki, miał wspaniałą technikę, grał również dobrze lewą i prawą nogą. Był chuderlawy, ale odrobinę wyższy od dzieci w swoim wieku. Bez wątpienia był bardzo zdolny, posiadał naturalny talent, miał go w genach. Zawsze chciał być przy piłce, sam chciał rozstrzygnąć mecz. Miał wielką wolę, zawsze chciał zrobić wszystko dobrze na jakiejkolwiek pozycji na boisku, na której grał. Był zrozpaczony, kiedy nie mógł wystąpić albo kiedy stracił mecz."
A propos, Rui Santos, prezydent klubu, przypomina ciekawą anegdotę na temat meczu z sezonu 1994/95: Andorinha - Camacha, czyli spotkania z drużyną, która w tamtym czasie byłą jedną z najsilniejszych na wyspie. Po pierwszej połowie Andorinha przegrywała 0:2, a "Ronaldo był tak rozczarowany, że szlochał jak dziecko, któremu zabrano ukochaną zabawkę. W drugiej części wszedł na boisko i strzelił dwa gole, prowadząć drużynę do zwycięstwa 3:2. Nie lubił przegrywać. Chciał grać zawsze i płakał, kiedy przegrywał". Dlatego nazywano go "płaczkiem". Łzy cisnęły mu się do oczu i łatwo się złościł, bo kolega nie podał mu piłki, bo ktoś albo on sam nie trafił do bramki lub źle zagrał, wreszcie, bo drużyna nie grała tak jak on chciał.
"Taki piłkarz jak Ronaldo - dodaje Rui Santos - nie pojawia się codziennie. I kiedy go widzisz, natychmiast zdajesz sobie sprawę, że jest zupełnie inny od pozostałych dzieci, na których grę patrzysz". Szkoda, że Andorinha była jednym z najsłabszych zespołów rozgrywek, do tego wręcz stopnia, że kiedy miała mierzyć się z takimi drużynami jak Maritimo, Camara de Lobos czy Machico, porażka była pewna i to znaczną różnicą goli. Ronaldo nie chciał grać, bo wiedział, że przegrają. Ale jego ojciec szedł do domu, podnosił go na duchu i wyszedł na murawę. Powód: tylko słabi uznają siebie za pokonanych. Lekcja, której mały Ronaldo nigdy nie zapomni.
W ten sposób w ciągu kilku lat, jego nazwisko zaczyna być znane na całej wyspie. Nacional Madera i Maritimo, dwa najlepsze kluby, zaczynają interesować się Cristiano. Nie było tak łatwo, Dinis woli, żeby jego syn poszedł do Maritimo. Rodzina mieszka w Almirante Reis, a dusza chłopca jest w kolorze zielono-czerwonym, jego serce bije dla Maritimo. Ale nie ma zgody między stronami, tak więc Rui Santos organizuje spotkanie między dwoma klubami, żeby wysłuchać propozycji. Człowiek odpowiedzialny za kategorie juniorskie w Maritimo nie przychodzi na rozmowę z prezydentem Andorinhi i Cristiano przechodzi do Nacional Madera za 20 piłek i dwa zestawy strojów dla drużyny juniorskiej..
Ronaldo, kiedy przechodzi do Nacionalu, ma zaledwie 10 lat, a jego matka się zamartwia. "Zawsze powtarzałam mężowi, że będzie grał ze starszymi dziećmi, które mogą wyrządzić mu krzywdę, złamać nogę, a Dinis mi odpowiadał: spokojnie, nawet go nie dogonią, jest za szybki."
To, że dziecko jest chude i niedożywione widać gołym okiem. Tak bardzo, że trenerzy Nacionalu mówią jego ojcu, że chłopak powinien więcej jeść, aby się wzmocnić. Co do jego wartości, nie mają żadnych wątpliwości. "Od razu dostrzegliśmy, że ma wielkie umiejętności - mówi Antonio Mendoca, trener Cristiano w czasie dwóch sezonów, kiedy grał w biało-czarnej koszulce. - Jego cechy już wtedy były bardzo widoczne: szybkość, drybling, strzał, wykończenie. Futbol uliczny nauczył go, jak unikać kopniaków, jak omijać przeciwników, jak radzić sobie z chłopcami starszymi od siebie. I wzmocnił również jego charakter. Był bardzo odważny."
Praca Mendocy i innych trenerów z klubu polegała na tym, żeby Ronaldo zrozumiał, że futbol jest sportem drużynowym. Dlaczego? Bo ten chłopiec jest w stanie przejąć piłkę na swojej połowie, pobiec w kierunku bramki przeciwnika i strzelić gola. Bez podania piłki nikomu! Rywale niewiele go obchodzą, nie akceptuje porażi i zawsze chce ze wszystkimi wygrywać. Płacze i wścieka się na kolegów, kiedy coś jest nie tak.
W sezonie 1995/96 Cristiano zdobywa z Nacionalem swój pierwszy tytuł regionalny w kategorii wiekowej 10-12 lat. FC Porto, Boavista, wielkie kluby z Portugalii, zaczynają interesować się chłopcem.
Fernao Sousa uważa, że nadszedł już czas, aby jego chrześniak dokonał wielkiego skoku. Rozmawia z drugą z osób, która zmieni przeznaczenie chłopca: z Joao Marquesem Freitasem, prezydentem Sportingu Lizbona. To on opowiada cuda na temat dziecka urodzonego w Quinta do Falcao. Sporting wysyła kogoś na rozmowę z rodzicami i niedługo potem Ronaldo zostawia za sobą dzieciństwo, rodzinę, przyjaciół i wyspę. Wyjeżdżą na kontynent.
Rodzina Cristiano
Dalsza część już niedługo ;)
Fragmenty z książki "Ronaldo Obsesja Doskonałości"